Kategorie

środa, 6 listopada 2013

Eklerki


Nie pierwsze i na pewno nie ostatnie eklerki w moim życiu. Do tej pory najczęściej robiłam je z przepisu mamusi na karpatkę. Zdażały się też bardziej lub mniej udane podejścia z innych przepisów. Te póki co najlepsze i najpewniejsze, jak dla mnie, są z przepisu z Master Chefa. Bardzo dobre proporcje składników, choć masa do wyciskania wyszła mi dość twarda, na tyle że nie dało się jej wyciskać z końcówką, tylko musiałam operować samym workiem z adapterem... I to był ich jedyny minus. Poza tym wyszły genialne!!

Składniki:

  • 250 ml wody
  • 100 g masła
  • 200 g mąki
  • 5 jajek (L)
  • szczypta soli
Wykonanie:

W garnku zagotowujemy wodę z masłem. Wsypujemy mąkę i szczyptę soli i szybko mieszamy likwidując wszystkie grudki (najwygodniej jest drewnianą łyżką). Trzymamy na ogniu ciągle mieszając aż ciasto zrobi się błyszczące i będzie ładnie odstawać od ścianek garnka. Zestawiamy z ognia i zostawiamy do całkowitego ostygnięcia (całkowitego - nie do temperatury ciała - ma być chłodne w dotyku). Ostudzone ciasto miksujemy dodając po jednym jajku pilnując by każde było dokładnie wymieszane z ciastem. Powstałą masę pakujemy do szprycy z największą tytką jaką mamy i wyciskamy zgrabne eklery na blachę wyłożoną papierem do pieczenia. Pieczemy w piekarniku nagrzanym do 190 stopni przez 20-25 minut do zezłocenia. Eklery powinny być całkiem suche, lekkie i puste w środku, jeśli takie nie są to suszymy je jeszcze na kratce w piecu z termoobiegiem pilnując ich coby się nie spaliły (to tylko parę minut). Po wystygnięciu delikatnie kroimy i nadziewamy dowolnym kremem. Polecam budyniowy krem z karpatki.

Smacznego.


3 komentarze: